poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 14




 Stałam tak przed nim i nie wiedziałam co mam zrobić. Nash stał z otwartą buzią i wręcz wlepiał we mnie swój wzrok.
- To co idziemy? - próbowałam jakoś zacząć rozmowę.
- Tak, chodźmy. Wow, wyglądasz prześlicznie. - w końcu się ocknął. Ruszyliśmy w stronę samochodu, co mnie trochę zdziwiło.
- Dziękuje. Będziemy jechać samochodem?
- Tak. Mam prawo jazdy. Pożyczyłem samochód od brata. - powiedział otwierając przede mną drzwi. Usiadłam na miejscu pasażera, po chwili Nash siedział już obok mnie.
- To gdzie idziemy? - spytałam się kiedy byliśmy już w drodze.
- Do kina. Może być? Przepraszam, że tak banalnie, ale nie spodziewałem się, że się zgodzisz.
- Kino może być jak najbardziej. Dlaczego myślałeś, że się nie zgodzę? - spytałam.
- Bo mówiłaś wcześniej, że nie chcesz się z nikim wiązać itd. Ale postanowiłem spróbować i mi się udało. - uśmiechnął się i spojrzał na mnie. Również się uśmiechnęłam.
- To nie jest tak, że nie chcę. Po prostu boje się odrzucenia. Boje się, że skończę tak jak moi rodzice.
- Może czas zaryzykować?
- Może. - powiedziałam patrząc na obraz za szybą.
- Moi rodzice też się rozwiedli. Rozumiem cię. - spojrzałam na niego. Nie wiedziałam, że jego rodzice się rozwiedli. Myślałam, że są razem.
Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Zatrzymaliśmy się przy jednym z kin w Raleigh.
- Wiesz co grają? - spytałam się kiedy weszliśmy do środka.
- Grają dwa horrory. Może pójdziemy na któryś? - zrobił minę a' la kot ze Shreka i czekał na moją odpowiedź.
- No nie wiem...
- Proszę.
- Niech będzie. - zgodziłam się.
- Jesteś wielka! - krzyknął przytulając mnie.
- Dobra koniec czułości. Chodźmy kupić bilety.
- Poprawka. Ja idę kupić bilety a ty tu na mnie zaczekaj. - chciałam za siebie zapłacić, ale Nash się uparł, że skoro on tu mnie zaprosił to on będzie za wszystko płacić. Kiedy kupił bilety stanął obok mnie.
- Chcesz coś do jedzenia?
- Nie... Kup sobie, najwyżej wezmę od ciebie. - przytaknął i ruszył w stronę stoiska z jedzeniem. Zauważyłam, że odkąd zgodziłam się z nim wyjść jest bardzo szczęśliwy. Może Kate na serio miała racje i od się we mnie zakochał? Nie wiem czy to prawda, ale chyba chcę spróbować. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale mam jeszcze czas. Chcę go lepiej poznać, a później kto wie co się stanie.
- Wchodzimy? - nawet nie zauważyłam kiedy Nash wrócił. Uśmiechnęłam się do niego.
- Tak chodźmy. - wzięłam od niego picie, które trzymał w ręce i złączyłam nasze palce. Był zdziwiony tym gestem, ale po chwili on również się uśmiechnął. Tak więc uśmiechając się i trzymając się za ręce weszliśmy do sali w, której miał odbyć się seans. Usiedliśmy na swoich miejscach, wyjęłam telefon z torby i go wyciszyłam. Nash zrobił to samo. Spojrzał się na mnie i po raz kolejny się uśmiechnął.
-Co?
- Nic, po prostu się cieszę, że jesteś tu ze mną. - uśmiechnęłam się na te słowa.  - a nie z kimś innym.
- Możesz jaśniej? - byłam ciekawa jak odpowie. Było widać, że nie co ma powiedzieć. Nie przemyślał tego zanim wypowiedział te słowa.
- Chodzi mi o to... - zawiesił się na chwilę. Postanowiłam cierpliwie poczekać ta to co powie. - Podoba ci się ktoś?
- Tak.
- Kto? - wiedziałam. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Nie mogę ci powiedzieć. To tajemnica.
- No weź...
- Nie mogę. Jak ci powiem to nie będzie już tajemnicy. - powiedziałam. Nash przybliżył się trochę do mnie.
- Mi nie powiesz? - powiedział mi do ucha.
- Raczej nie. - również powiedziałam mu do ucha. Cień uśmiechu przeszedł po jego twarzy.
- Jesteś pewna?
- Jak nigdy. - odsunęłam się od niego i zwróciłam głowę w stronę ekranu, gdzie już zaczęły lecieć reklamy. Dziwie mu się, że sam nie odgadnął kto mi się podoba. Przecież gdyby mi się nie podobał to bym z nim teraz tu nie była.
 Widziałam, że Nash próbuje coś powiedzieć,ale za każdym razem zamyka buzie.
Chwilę przed zaczęciem się filmu twarz Nasha diametralnie się zmieniła. Na jego twarzy zagościł uśmiech po czym spojrzał na mnie. Wyciągnął w moją stronę swoją rękę tak, że teraz moja głowa była na jego ramieniu.
Chyba w końcu już wie kto mi się podoba. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Przekonam się o tym na pewno już nie długo.



1 komentarz: